Węgiel, jego niedobory i wysokie ceny – to wciąż jeden z gospodarczych tematów numer jeden. Problemy z dostępnością węgla i ekogroszku zaczęły się jeszcze w 2021 roku, jako skutek popandemicznego boomu gospodarczego. Gigantyczne ceny gazu sprawiły, że węgiel znów stał się atrakcyjnym źródłem ciepła i energii elektrycznej. Już wtedy kopalnie nie nadążały z produkcją, by zaspokoić potrzeby rynku. Problemy pogłębiła wojna w Ukrainie, której skutkiem było nałożenie embarga na rosyjski węgiel. Efekt jest taki, że zbliża się sezon grzewczy, a magazyny węgla są puste. Jeszcze miesiąc temu politycy zapowiadali, że luka po rosyjskim węglu została zapełniona, a ceny czarnego złota zaczną wkrótce spadać. Teraz władze już otwarcie przyznają, że czeka nas ciężki sezon grzewczy, a węgla może brakować. Trzeba liczyć na duży i szybki import z alternatywnych kierunków. Jednak czy to jest możliwe?
Produkcja i zapotrzebowanie na węgiel w Polsce
Po inwazji Rosji na Ukrainę wiele krajów europejskich stanęło przed dylematem, w jaki sposób uniezależnić się od surowców z Rosji i gdzie szukać alternatyw. Trzeba przyznać, że Polska nie jest w najgorszej sytuacji. Jeśli chodzi o węgiel, 80% zapotrzebowania pokrywa rodzime wydobycie. Jednak wciąż pozostaje 20%, które dotąd sprowadzaliśmy głównie z Rosji. Te kilkanaście milionów ton rocznie trzeba jak najszybciej czymś zastąpić.
Nasze kopalnie nie są w stanie zwiększyć wydobycia o tyle, by zaspokoić 100% potrzeb. Wymaga to ogromnych inwestycji, przeorganizowania systemu rozładunku i dostaw, i przede wszystkim czasu, którego niestety nie mamy. Obecnie jesteśmy w stanie zwiększyć wydobycie, na poziomie co najwyżej 1,5 mln ton, co w porównaniu z 42 mln wydobytego w ubiegłym roku węgla, jest ilością znikomą.
Poza tym, krajowe wydobycie zapewnia paliwo przede wszystkim dla elektrowni i sektora energetycznego. Do odbiorców indywidualnych trafiał głównie węgiel importowany.
Rząd nieustannie przekonuje, że ma plan na to, jak zaradzić kryzysowi energetycznemu, który niemal na pewno nas czeka. Ale czy tak rzeczywiście jest?
Rząd nakazuje zakup węgla przez spółki państwowe
Węgiel rosyjski stanowił ponad 60% całości importowanego surowca. Alternatywą ma być ten sprowadzany z nowych rynków zbytu oraz zwiększenie importu u dotychczasowych dostawców, takich jak Australia, Kolumbia, Kazachstan, USA, RPA, Mozambik i Czechy.
Zakupu mają dokonać dwie spółki państwowe – PGE Paliwa oraz Węglokoks łącznie 4,5 mld ton węgla, w trybie pilnym, do 31 sierpnia. Surowiec miałby trafić do Polski najpóźniej na koniec października. Ma to być węgiel o parametrach zbliżonych do parametrów jakościowych węgla wykorzystywanego przez gospodarstwa domowe.
Resort klimatu zapewnia, że pierwsze statki z węglem już przybijają do Polski. Minister Anna Moskwa zadeklarowała, że rząd zadba o dystrybucję węgla w całym kraju tak, aby przed najbliższym sezonem grzewczym dotarł do wszystkich potrzebujących.
Ile będzie kosztować importowany węgiel?
Czasu nie jest zbyt dużo, a ceny na rynkach światowych biją rekordy. Na upusty nie ma co liczyć, bo konkurencja jest duża. Węgla potrzebują również Czesi, Grecy czy Niemcy. Jeśli chcemy mieć opał na zimę, musimy liczyć się z ogromnymi kosztami. Zakup ma zostać jednak sfinansowany z Funduszu Przeciwdziałania Covid.
11 lipca prezydent podpisał ustawę, określającą maksymalną cenę węgla za tonę na 966,60 zł, dla odbiorców indywidualnych i spółdzielni mieszkaniowych. Przepisy zakładały przyznanie rekompensaty dla przedsiębiorców sprzedających węgiel w wysokości do 1073 zł 13 gr brutto za tonę. Ale zdaniem większości sprzedawców przepisy te nijak miały się do rzeczywistości i nie sprawdzą się zwłaszcza w przypadku węgla importowanego z odległych zakątków, którego cenę ostateczną trudno obecnie przewidzieć, bo wszystko zmienia się bardzo dynamicznie. Potwierdzenie tych twierdzeń otrzymaliśmy w ostatnich dniach – rząd wycofuje się z cen gwarantowanych, stawiając tym razem na tzw. „dodatek węglowy”.
Jeszcze w styczniu za tonę węgla z Kanady trzeba było zapłacić 1394 zł, w maju już ponad 2300 zł. W lutym tona węgla kamiennego z Kolumbii kosztowała ponad 600 zł, a trzy miesiące później wzrosła o ponad 100% do 1329 zł. Jak widać, ceny rosną bardzo dynamicznie i nie jest wykluczone, że będzie jeszcze drożej.
Poza wysokimi cenami problemem może być także logistyka – transport, rozładunek – ciężko będzie zdążyć z tym wszystkim na czas, zwłaszcza, że do końca października zostało już tylko kilka miesięcy. Polskie porty oraz sieci kolejowej nie wystarczającej przepustowości, aby poradzić sobie z ogromnymi ilościami węgla w krótkim czasie.
Jaki węgiel będzie trafiał do Polski?
Na rynku nie brakuje dobrego węgla, którym możemy wydajnie ogrzewać swoje domy. Dobre parametry ma zwłaszcza węgiel kolumbijski. Jest to węgiel surowy, nie poddawany żadnym procesom wzbogacenia. Jest wysokokaloryczny (26-27 MJ/kg), ma niewielką zawartość siarki i popiołu. Jest bardzo wydajny i może być spalany z niewielką szkodą dla środowiska.
Z czystego węgla słynie również RPA. Podobnie jak Polska jest to kraj górniczy, ale to RPA jest światowym liderem w technologii uwodorowiania węgla. Węgiel południowoafrykański już w kopalni przechodzi surową selekcję, która oddziela surowiec dobrej jakości od tego gorszego. W procesach technologicznych usuwa się składniki, które mogłyby pogorszyć jakość spalania. Dzięki licznym eksperymentom naukowym RPA potrafi wykorzystywać węgiel w dużo czystszy sposób niż większość krajów.
Nie można narzekać również na jakość węgla sprowadzanego z Mozambiku. Jest to głównie koks – najbardziej kaloryczna odmiana węgla kamiennego, która daje dużo ciepła i długo się pali.
Dobrą renomę na polskim rynku ma też węgiel z Kazachstanu. Ma parametry zbliżone do węgla rosyjskiego. Tu problemem mogą być jednak blokady tranzytu przez Rosję, w odwecie za nałożone embargo. Nie wiadomo więc jaką trasą do nas dotrze – czy z południa, czy na przykład przez porty Pribaltiki.
Tak czy siak, na rynku światowym nie brakuje dobrego węgla, który może zastąpić węgiel rosyjski. Pytanie tylko czy starczy go dla wszystkich zainteresowanych, w jakim czasie uda się go sprowadzić i ile to będzie kosztować.
W ostatnich tygodniach wyraźnie zaznaczył się zastój w sprzedaży, ponieważ wiele osób czekało na obiecany tańszy węgiel. Jednak po ostatnich wypowiedziach rządzących, kiedy stało się jasne, że cena gwarantowana okazała się rozwiązaniem nierealnym, skumulowany wcześniej popyt spowodował wzmożone zakupy, co dokładnie obserwujemy w naszym sklepie internetowym.
Spółki energetyczne i węglowe nie są przygotowane do tej nowej sytuacji. Dlatego w nadchodzącym sezonie grzewczym może w Polsce zabraknąć nawet 3-4 mln ton węgla. Jeśli czarny scenariusz się ziści, połowa gospodarstw domowych nie będzie miała czym ogrzać swoich domów. Pozostaje nam trzymać kciuki, aby jednak udało się sprowadzić wystarczające ilości węgla na zimę.
źródła:
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/panstwowe-rezerwy-wegla-puste-pilna-decyzja-premiera/l9y0zh4
https://www.money.pl/gielda/kryzys-dotknie-i-nas-moze-zabraknac-energii-to-bedzie-ciezka-zima-6789277385104032a.html
https://alebank.pl/skad-polska-moze-importowac-wegiel-po-rezygnacji-z-rosyjskich-dostaw/
https://www.wnp.pl/gornictwo/nowe-kierunki-importu-wegla-do-polski-plynie-8-statkow,587263.html
https://www.money.pl/gielda/nowe-kierunki-importu-wegla-minister-klimatu-wskazuje-skad-plynie-surowiec-do-polski-6775464604519008a.html
https://www.wnp.pl/gornictwo/gwarantowane-ceny-wegla-nie-oznaczaja-ze-da-sie-go-kupic,602098.html
https://portalkomunalny.pl/polska-sprowadza-wegiel-nawet-z-mozambiku-419980/
https://tvn24.pl/biznes/z-kraju/wegiel-minister-klimatu-i-srodowiska-anna-moskwa-o-imporcie-wegla-do-polski-5735055
https://businessinsider.com.pl/gospodarka/puste-magazyny-wegla-oto-skad-sprowadzamy-ten-surowiec/t8bt5f6