Dom

Jak wydarzenia ostatnich miesięcy zmieniły trendy w ogrzewaniu polskich domów?

Dłonie trzymane na grzejniku - trendy w ogrzewaniu

Kryzys energetyczny namieszał na rynku ogrzewania. Węgiel przez rok podrożał ponad trzykrotnie, gaz ośmiokrotnie, a ceny ropy naftowej mocno się wahają. W efekcie rekordy biją też ceny energii elektrycznej, przy jednoczesnym ogromnym zapotrzebowaniu. Przez ciągłe zmiany cen kalkulatory energetyczne „szaleją”, pokazując zupełnie inne dane, niż te, do których byliśmy przyzwyczajeni. Źródła ciepła, które dotąd były najtańsze, już takie nie są. A to zmienia trendy w ogrzewaniu naszych domów. Wiele osób nie wie czy wymieniać kocioł węglowy na gazowy, czy piec gazowy zastąpić pompą ciepła. Jednak próba dokładnego przeliczenia, co się bardziej opłaca nie jest prosta. Jest zbyt dużo niewiadomych, a sytuacja wciąż jest bardzo dynamiczna. Rosnące ceny paliw i problemy z ich dostępnością to wyzwania, z którymi musimy się mierzyć tuż przed rozpoczęciem sezonu grzewczego.

W tym niełatwym okresie postaramy się odpowiedzieć na pytania:

– jak zmienił się rynek ogrzewania,
– które rozwiązania cieszą się teraz największą popularnością,
– w jakie źródła ciepła warto inwestować, a czego absolutnie nie robić.

Zapraszamy do lektury.

Co obecnie dzieje się na rynku ogrzewania?

Sytuacja jaka obecnie panuje na rynku energetycznym jest nietypowa i jest pokłosiem tego, z czym mierzyliśmy się przez ostatnie dwa-trzy lata. W czasie pandemii Covid-19 rynek wyraźnie wyhamował, co przełożyło się na duże zmniejszenie popytu na niemal wszystkie paliwa i spadek ich cen. Gdy po pandemicznej przerwie gospodarka ruszyła z kopyta, zapotrzebowanie na energię gwałtownie wzrosło. Pojawiło się widmo braku surowców, a ceny paliw zaczęły szybować w górę. Gwoździem do trumny dla rynku energetycznego stał się wybuch wojny na Ukrainie. Po nałożeniu embarga na Rosję straciliśmy z dnia na dzień główne źródło importowanego węgla i ekogroszku, który trafiał przede wszystkim do prywatnych kotłowni. Jakby tego było mało – Rosja straszy całkowitym zakręceniem kurka z gazem dla Europy. Ogromny popyt, który zbiegł się z niedoborami paliwa sprawił, że ceny wzrosły jeszcze mocniej. To, co obserwujemy obecnie, to sytuacja, jakiej chyba nikt się nie spodziewał. A przecież Polacy muszą czymś ogrzewać swoje domy. Problem w tym, że paliwa albo nie ma albo jest tak drogie, że mało kogo na nie stać. Wszyscy zastanawiają się jakie źródło ciepła w tej sytuacji wybrać.

Węgiel nie jest już najtańszym źródłem ciepła

Mieliśmy stopniowo odchodzić od węgla, ale ten plan nie jest już aktualny.  W 2019 roku polskie spółki węglowe znacznie zmniejszyły wydobycie, wciąż jednak sporo czarnego złota importowaliśmy. Teraz po hasłach o odchodzeniu od węgla nie ma śladu. Węgiel stał się towarem niemal luksusowym, jego cena jest najwyższa od kilkunastu lat. Tona dobrej jakości ekogroszku kosztuje obecnie około 3500-4000 zł. To trzy razy więcej niż przed rokiem. Tym samym węgiel i ekogroszek przestały być najtańszymi źródłami ciepła. Natomiast przy obecnych problemach z dostępnością surowca, posiadacze pieców węglowych cieszą się, jeśli w ogóle uda im się kupić opał na zimę, nawet po tak wysokiej cenie.

Rząd wciąż obiecuje, że węgiel będzie i że posiadacze pieców na ekogroszek i węgiel nie zmarzną tej zimy. Dostawę ponad 100 tys. ton węgla obiecał Polsce prezydent Ukrainy Wołodymyr Załenski. Według zapowiedzi eksport miałby odbyć się jeszcze we wrześniu.

Pellet – nadal ma szansę być paliwem przyszłości

Według prognoz, pellet będzie w przyszłości najważniejszym źródłem energii na świecie. Już teraz jego popularność jest ogromna i wciąż rośnie. Pellet to idealne rozwiązanie dla osób, które poszukują paliwa ekologicznego, a przy tym przystępnego cenowo. Choć nie ominęły go ogólne podwyżki i obecna cena biomasy jest znacznie wyższa niż kilka miesięcy temu, to wciąż wypada atrakcyjniej niż węgiel, gaz czy prąd.

Dobrej jakości pellet kosztuje obecnie około 2500 zł, a jeszcze kilka miesięcy temu można było go nabyć za około 700 zł.  Wysokie ceny to efekt ogromnego zainteresowania i wzrostu cen surowca. Do tego doszły wyższe ceny energii i transportu, a także wojna w Ukrainie. To właśnie zza wschodniej granicy importowaliśmy znaczne ilości biomasy. Mimo podwyżek tona pelletu kosztuje 1000 zł mniej w porównaniu z ekogroszkiem. Warto jednak pamiętać, że kaloryczność biomasy jest nieco niższa niż węgla, dlatego do ogrzania tej samej powierzchni trzeba zużyć jej więcej. Ogrzanie domu pelletem będzie natomiast wciąż tańsze niż ogrzewanie gazowe czy elektryczne.

Rośnie popularność pomp ciepła, ale są problemy z dostępnością

Udział pomp ciepła w sprzedaży urządzeń grzewczych rośnie bardzo szybko. Zainteresowanie wynika z tego, że pompy są bardzo ekologicznym i wygodnym rozwiązaniem. Są też obecnie najbardziej opłacalną alternatywą, znacznie tańszą w eksploatacji niż kotły na gaz czy węgiel. Przy odpowiednich warunkach pompy zapewniają niskie koszty ogrzewania, są bezobsługowe i nie wymagają wysiłku w poszukiwaniu taniego opału. Wątpliwości budzą jedynie rosnące ceny energii elektrycznej, bez której pompa nie będzie działała. Wzrost cen energii automatycznie wpłynie na wyższe koszty ogrzania domu pompą ciepła. Rząd zapowiedział co prawda ograniczenie maksymalnego wzrostu cen dla odbiorców indywidualnych o 40%, więc można oczekiwać, że będą oni w jakiś sposób chronieni. Od cen prądu można się jednak uniezależnić inwestując we własną instalację fotowoltaiczną. W tym wypadku jednak trzeba się liczyć z większymi nakładami na etapie inwestycji, ale późniejsze koszty eksploatacji są bardzo niewielkie. Nawet gdy ktoś ma dość gotówki na wspomniane inwestycje, mogą być problemy z dostępnością. Na urządzenia czołowych marek trzeba obecnie czekać do wiosny przyszłego roku. Wynika to m.in. z tego, że wywołany wojną kryzys, spowodował większe dopłaty do pomp ciepła w zachodnich krajach Europy, co wpłynęło na „wyczyszczenie” rynku z towaru. Jeśli ktoś rozważa wybór takiego źródła ciepła, powinien się z tym liczyć.

Ogrzewanie gazowe – boom na piece gazowe mija

Gaz, obok węgla i drewna był do niedawna najchętniej wybieranym sposobem ogrzewania. Ale wszystko wskazuje na to, że dni gazu w Polsce są policzone. Tylko w tym roku liczba wniosków o wydanie warunków o przyłączenie do sieci gazowej spadła o połowę. Kotły gazowe nie są już na pierwszym miejscu wśród urządzeń wybieranych w ramach programu Czyste powietrze. Stare kopciuchy coraz więcej osób zamienia na wspomniane wyżej pompy ciepła. Po agresji Rosji na Ukrainę ceny błękitnego paliwa wystrzeliły i są ponad czterokrotnie wyższe niż rok temu. Co prawda odbiorcy indywidualni są w grupie chronionej, dla której taryfy do końca roku pozostają bez zmian. Jeśli brać pod uwagę ceny taryfowe – ogrzewanie gazowe byłoby najtańszym, po pompie sposobem ogrzewania. Przy cenie rynkowej koszt ogrzania domu gazem mógłby być nawet 4-krotnie wyższy. Scenariusz że zostaniemy przy obecnej cenie taryfowej jest mało realny, bo to jest gigantyczne obciążenie dla budżetu. Trudno jednak przewidzieć na jakim poziomie te ceny mogłyby się zatrzymać i czy gazu w ogóle wystarczy dla wszystkich.

Sezon grzewczy może być również problematyczny dla odbiorców, korzystających z ciepła sieciowego. Ciepłownie zamykają się, przestają być rentowne. Ratować będzie się te największe, a problemy małych, lokalnych kotłowni nie będą aż tak nagłaśniane.

Ceny to jedno, a dostępność to drugie

Wysokie ceny paliw to jeden problem, drugim są duże ograniczenia w dostępności. Różne dopłaty zaburzają tę dostępność. By obniżyć cenę węgla/gazu czy prądu trzeba by było ograniczyć ich zużycie i zaoszczędzić je. W wielu krajach już pojawiły się programy oszczędnościowe, mające na celu redukcję zużycia surowców. Prawdą jest, że przyzwyczailiśmy się do wygodnego życia, gdzie wszystko dostępne jest na wyciągnięcie ręki. Teraz jednak musimy przygotować się na ciężką zimę. O możliwości wystąpienia blackoutu (gwałtowna i niekontrolowana przerwa w dostawie energii elektrycznej) mówi się w wielu europejskich państwach. Ryzyko nagłego odcięcia od dostaw energii elektrycznej jest możliwe również w naszym kraju. Duże spółki energetyczne również zaczynają zwracać się w kierunku odnawialnych źródeł energii. I ten kierunek wydaje się jak najbardziej rozsądny.

Palić wszystkim, czym się da?

Powstaje pytanie – jak ogrzać dom najbliższej zimy? O ile zgadzamy się z tym, że Polska musi być ogrzana, to zachęcanie przez niektóre osoby do tego, by wrzucać do pieca wszystko prócz opon, budzi co najmniej zdziwienie. Sytuacja jest niestandardowa, ale czy to oznacza, że mamy zapomnieć o dotychczasowych przepisanych antysmogowych, które były tak szumnie ogłaszane? Co z naszym zdrowiem? Aż strach pomyśleć, czym będziemy oddychać, gdy wszyscy zaczniemy wrzucać do pieca to, co de facto nie powinno się tam znaleźć. Zdecydowanie nie tędy droga.

Na pewno czeka nas ciężka zima, ale i kolejny rok-dwa nie będą łatwe. Pozytywne może być to, że z tego kryzysu gospodarka ma szansę wyjść obronną ręką. Według prognoz wystarczyłyby 2-3 lata, by całkowicie uniezależnić się od dostaw surowców z Rosji. Trzeba tylko przygotować się na oszczędne korzystanie z energii. Gdy uda się magazynować większe ilości gazu, węgla czy ropy – ich ceny zaczną spadać. Być może te prognozy są zbyt optymistyczne. Ale o tym przekonamy się za jakiś czas. Teraz jednak pozostaje nam mieć nadzieję, że ten kryzys przetrwamy. Tego sobie i Wam życzymy.