Dom, Ekogroszek

Czy jesienią w polskich domach zabraknie węgla?

Hałdy węgla i maszyny na placu przeładunkowym węgla

Mieliśmy odchodzić od węgla, tymczasem okazuje się, że to najbardziej pożądany towar w Polsce. Jego cena rośnie, dostępność maleje, a wszyscy zadają sobie pytanie, czy będą mieli czym ogrzać swoje domy jesienią i zimą.

Według Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla, w nadchodzącym sezonie grzewczym może nam zabraknąć około 11 mln ton węgla, z czego 5 mln to braki w sektorze komunalnym. Prognozy rządowe są nieco bardziej optymistyczne, zakładając deficyt na poziomie 5-6 ton. Na razie nie wiadomo, czy rząd ma gotowy plan jak zastąpić rosyjski węgiel, czy po prostu liczy na łagodną zimę. Nie ma za to wątpliwości, że nadchodzący sezon grzewczy będzie mocno niepewny. Czy w związku z tym posiadacze pieców na ekogroszek i węgiel powinni już teraz szykować się na jesień i gromadzić zapasy opału? A może lepiej wykorzystać sezon letni i skupić się na zmniejszeniu zużycia? Jeśli jesteście ciekawi, co o sytuacji na rynku węgla myśli zespół Grzeje mnie to – przeczytajcie artykuł.

Czy rynek jest stanie zastąpić dostawy z Rosji?

Rosja była dla Polski głównym dostarczycielem węgla. Tylko w 2021 roku sprowadziliśmy z Rosji ponad 8,3 mln ton czarnego złota, z którego większość trafiła do sektora komunalno-bytowego – czyli do elektrociepłowni i odbiorców indywidualnych. Nic dziwnego, że braki opału to temat coraz częściej dyskutowany w wielu polskich domach. Zwłaszcza, że po wprowadzeniu sankcji, na rynku handlu węglem zaczęła się panika. Właściciele składów węgla rozkładają ręce mówiąc, że zapasów wystarczy im na miesiąc – dwa. Część przedsiębiorców już zamknęła interes, tłumacząc się, że surowca było zbyt mało, by na nim zarabiać.

Embargo na rosyjski węgiel – rosyjska ruletka po polsku

Jako jeden z pierwszych krajów wdrożyliśmy embargo na węgiel z Rosji. Sytuacja byłaby łatwiejsza gdyby Polska, podobnie jak inne kraje Unii Europejskiej, zostawiła okres przejściowy w ograniczeniu dostaw. Tymczasem zmiany wprowadzone zostały w trybie natychmiastowym, w efekcie od maja nie importujemy już węgla z Rosji.

Na efekty nie trzeba było długo czekać – węgla dla gospodarstw domowych brakuje w składach, a jeśli jest – jego ceny są kosmiczne. Na początku 2021 roku tona ekogroszku kosztowała około 1100 zł. Obecnie za dobrej jakości ekogroszek trzeba zapłacić już 3200 zł i więcej. Prognozy mówią, że cena może poszybować nawet to 5 tys. zł za tonę. To oznacza, że nawet jeśli uda się kupić opał na najbliższy sezon, to zima 2022/2023 będzie rekordowo droga. Koniecznie jest więc znalezienie alternatyw, które zapewnią polskim gospodarstwom domowym bezpieczny i spokojny sezon grzewczy.

Czy polskie kopalnie zaspokoją potrzeby rynku?

Gospodarstwa domowe zużywają około 12 mln ton węgla rocznie. Rosyjski węgiel zapewniał około połowy surowca spalanego w sektorze komunalnym. Nasz rodzimy rynek nie jest w stanie załatać w pełni tej dziury. Krajowa produkcja to około 50 mln ton, ale jest to gruby węgiel przeznaczony do elektrowni, średnio nadający się do palenia w domowych piecach.

Jeszcze nie tak dawno prezes PGG – największej firmy górniczej w Polsce zapewniał, że Polska może zwiększyć wydobycie na rynek indywidualny o około 1,5 mln ton (pisaliśmy o tym tutaj). Teraz jednak twierdzi, że produkcji zwiększyć się nie da, można jedynie przekierować jej część na rynek odbiorców prywatnych. Uruchomienie nowych pokładów wymagałoby bowiem nie tylko ogromnych nakładów inwestycyjnych, ale przede wszystkim czasu, którego nie mamy, bo węgiel jest nam potrzebny właściwie na już. Dlatego bardzo prawdopodobny jest scenariusz, że krajowa produkcja węgla trafi do odbiorców prywatnych, a spółki energetyczne zwiększą import.

Skąd Polska będzie importować węgiel?

Kierunki mają być zdywersyfikowane. Węgiel ma płynąć (dosłownie) do nas z Kolumbii, USA, Australii i RPA. Już słychać głosy pośredników, że handel węglem sprowadzanym statkami wygląda zupełnie inaczej. W przypadku transportu kolejowego można na przykład zamówić jeden wagon, ale mało kto może pozwolić sobie na zakup całego statku węgla.

Największy, prognozowany import ma do nas trafiać z Kolumbii. Już w marcu sprowadzono stamtąd ponad 300 tys. ton węgla, który był średnio 200 zł droższy niż ten rosyjski. Duże nadzieje pokładane są w Kazachstanie. Tamtejszy węgiel ma parametry zbliżone do rosyjskiego, a zasoby pozwoliłyby na pozyskanie nawet 1 mln ton. Problemem jest jednak to, że Rosjanie blokują transport kolejowy. Wytyczanie nowych szlaków przez Azerbejdżan, Turcję, potem transport morzem do Rumunii i do Polski oznacza duże koszty, co dodatkowo zwiększy cenę węgla.

Dobre parametry ma też węgiel afrykański, jednak ze względu na niski poziom tzw. części lotnych średnio nadaje się do gospodarstw domowych, ponieważ trudno jest go rozpalić, więc w grę wchodzi dostarczenie go do elektrowni.

Przy Ministerstwie Aktywów Państwowych działa zespół powołany do tego, by zapobiegać skutkom embarga, które prowadzi ciągły monitoring zapasów węgla. Póki co nie wiemy jednak dokładnie kto i w jakiej ilości dostarczy Polsce węgiel.

Jednocześnie rząd pracuje też nad specjalnym programem wsparcia dla gospodarstwa domowych, ogrzewanych węglem. Mimo to górnicy i rządzący chyba jeszcze nigdy nie różnili się tak bardzo, jak teraz. Rząd uspokaja i mówi, że mamy wystarczające zapasy, a spółki węglowe mówią o ogromnych deficytach.

Czy warto już teraz robić zapasy węgla?

Zawsze doradzamy naszym klientom, że najlepszy czas na zakup opału to sezon letni. Popyt jest wtedy znacznie mniejszy, a ceny niższe. Nie ma też kolejek. Tak jest w normalnej sytuacji, ale nie teraz. Obecnie bardzo trudno jest jednoznacznie powiedzieć, że lepiej kupić węgiel teraz niż poczekać do jesieni. Sytuacja jest bardzo dynamiczna i zmienia się praktycznie z tygodnia na tydzień.

Jak zmniejszyć zapotrzebowanie na węgiel?

Węglowy bilans byłby bardziej optymistyczny, gdyby zredukować zużycie węgla. To ile opału „zje” sezon grzewczy zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest stopień izolacji cieplnej budynku. Na ogrzanie nowego, dobrze ocieplonego domu o powierzchni ok. 150 metrów kwadratowych wystarczy 2-3 tony opału. Ten sam dom, bez właściwej izolacji i ocieplenia, zużyje około 5-6 ton. Przy obecnych cenach różnica będzie mocno odczuwalna.

Zużycie opału można zredukować poprzez termomodernizację budynku. Są to dodatkowe koszty w domowym budżecie, ale inwestycja jest długoterminowa i na pewno się zwróci. Można też skorzystać z dopłat w ramach programów rządowych.

Podsumowując – musimy się przygotować na to, że nadchodzący sezon grzewczy będzie dla nas wszystkich trudny. Ciężko ocenić, do jakiego poziomu dojdą ceny węgla i czy dla wszystkich go wystarczy. Na chwilę obecną prognozy branżowych ekspertów są jednak mocno pesymistyczne, a zapowiedzi rządu wydają się nie mieć pokrycia w faktach.

 

 

Źródła:

https://wysokienapiecie.pl/71588-wegla-nie-ma-i-nie-bedzie-wlasciciele-zamykaja-sklady/

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wegiel-dlaczego-jest-taki-drogi-Tlumaczymy-8350722.html

https://energia.rp.pl/wegiel/art36447811-import-wegla-nie-pomoze-stac-nas-na-coraz-mniej-opalu

https://subiektywnieofinansach.pl/czy-zabraknie-wegla-do-ogrzewania-warto-robic-zapasy-druga-strona-rownania/

https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/8412350,ceny-wegla-w-polsce-2022-bedzie-bardzo-drogo-embargo-na-rosyjski-wegiel.html

https://spidersweb.pl/bizblog/brak-wegla-rzadowy-program-wsparcia/